Tę oryginalność uczniowie umieją zawsze z błyskawiczną szybkością dostrzec i zapamiętać.
Czytaj więcejOdgłos rąbaniny i krzyki nie ustawały ani na chwilę. Oba te światła — zmienne szare i stałe czerwone — owładnęły Szczurem Wodnym, był w ich mocy — oczarowany, bezsilny. Niedawna, nad wszelką miarę zuchwała, a jednak zwycięska wyprawa Sobieskiego na Ukrainę pozwalała przypuszczać, że groźny wódz i teraz wolał zaskoczyć nieprzyjaciela. Inni, cmokając po tatarsku ustami, patrzyli z drapieżnością w oczach na leżącego rycerza, a z podziwem na jego zwycięzcę; niektórzy ruszyli łapać dwa konie, cisawego i karego, które biegały opodal z rozwianymi grzywami. Puklerz i szyszak blaskiem otacza promiennym; Jak się wydaje gwiazda, co w czasie jesiennym W oceanie skąpana światłość żywą ciska: Taki mu ogień z czoła i ramion połyska. Żarzą się wieczorami w ciemnych domach.
blacha do pieczenia ciasta ze stali nierdzewnej - Sprawdzą wtedy słowa Tory, które mówią, że kto uczy się Tory, ten nie zazna biedy.
Jak przy lądowaniu samolotu. — Ciężko ci tu siedzieć — spytała Jagienka. — Tak, kuzynko — mówił. Pewnego dnia obok placu, na którym odbywał się ślub, przechodził rzymski legionista. — Czasami — odparł eksgimnazista, wypinając szczupłą pierś i przybierając zuchowatą minę. Klara o mały włos nie krzyknęła z przestrachu, lecz w tej samej chwili zwróciła się ku niej z przyjaznym uśmiechem dawna twarz poczciwego Dziadka, pomyślała więc, że to wiatr zachwiał płomieniem lampy i nagły błysk zmienił wyraz twarzy Dziadka.
Ja mam tak wysokie pojęcie o małżeństwie i tak wysokie wymagania, że to odejmuje mi odwagę. Środek napadu prowadzi Wojciechowski, lewe skrzydło Forysiak, prawe Tyczyński. To jest podłe — Aż tak — Podłe i nikczemne. On jest wieczny. Dlatego należy i paktowania popróbować, bo czasem więcej słowem można wskórać niźli orężem. GUSTAW Niech mi przebaczy.
Przyszedłszy tu, zobaczyłem cię, pani, i zdało mi się, że prąd jakiś popycha mnie ku tobie. Usłyszawszy to pan Zagłoba uradował się bardzo i porzuciwszy tęskne myśli, wpadł zaraz w jowialny humor, więc posapawszy nieco, odrzekł: — Ha Głupi byłem wtedy u Ketlinga, żem oto i Krzyśkę, i Baśkę wam swatał, a o sobie nie pomyślał Jeszcze był czas… Tu zwrócił się do niewiast: — Przyznajcie się, że obie kochałyście się we mnie i że każda wolałaby za mnie iść niż za Michała albo Ketlinga. Te wytłoczone są wrzkomo w rodzaju ludzkim z warunku jego własnej istoty; a liczy ich jeden trzy, drugi cztery; ten więcej, ów mniej: dowód, iż jest to znak równie wątpliwy jak reszta. Powiedz: »Biegnę« lub »Cierpię«. — Książę koniuszy Bogusław także teraz w Kiejdanch — odparł Wołodyjowski. Przypuszczam, że tego nastroju nie unikniemy i w Warszawie, ale tu przynajmniej umysł Anielki będzie zajęty i rozerwany tysiącem tych drobnych wrażeń, których dostarcza życie miejskie, podczas gdy w takim Płoszowie byłaby uważniejszą na wszystkie zmiany, jakieby mogła w otoczeniu spostrzedz. — Hoc jeszcze, czyli już nie hoc — Hej, już nie hoc — odrzekł Maćko. Ponieważ zwracały się one częściowo w stronę wiatru, więc prąd powietrza długo utrudniał płomieniom wgryzienie się w śmigi, ale teraz ogień ogarnął je. W pobliżu domu spotkał Połanieckiego pod rękę z panią Maszkową, i tak już był zatruty dniem dzisiejszym, że przeszło mu przez myśl nagłe podejrzenie. Szczególnie zaś rozgniewał się, gdy w tej chwili oś załomotała wściekle, koło skrzypnęło jak oszalałe, a z wszystkich szpar i otworów posypała się mąka, wirując białym tumanem ku drzwiom. Czy on ją kochał Prędzej nie, niż tak, bo przeszłość wygasiła w nim sympatyczne moce.
Niedopuszczalne jest, aby to życie było inaczej ważone w jednej dzielnicy, a inaczej w drugiej, aby było wystawione na loterię przypadku. Nie mówiąc już o rozkoszy, którą mi to daje. Powiedział nam, że ufa swojej narzeczonej, że jest pewny, iż ona zastosuje się do niego — i nie chciał. Ci obaj zajęci byli wycieraniem szmatami pancerzy, a u nóg Sanderusa leżały prócz tego dwa miecze, które widocznie miał zamiar oczyścić później. Wstrzymali się; Gerwazy z wolna ustępował, Zniknął z oczu, szukano, gdzie się pod stół schował: Gdy nagle, z drugiej strony, wyszedł jak spod ziemi, Podniósłszy w górę ławę ramiony silnemi, Okręcił się jak wiatrak, oczyścił pół sieni, Wziął Hrabię; i tak oba, ławą zasłonieni, Cofali się ku drzwiczkom; już dochodzą progów: Gerwazy stanął, jeszcze raz spojrzał na wrogów. Gdyby, uchowaj Bóg… I nie dokończył, bo na samą myśl o tym poczuł w piersi nie ludzkie, ale wilcze serce. III Rabi Janaj wygłosił kiedyś kazanie przed tłumem zebranym u wejścia do miasta. — W ten sposób — rzekł do brata — nie będę zmuszony gnieść się na drugim pięterku, jeśli ten łobuz Fabrycy przyprawi mnie o utratę miejsca przez swój podły postępek. Pani ma słuszność. „Czyń co chcesz” Rabelaisowego opactwa Telemy to i jego dewiza; ale szczęśliwy umiar jego natury sprawia, iż chce na ogół jeno dobre. Wchodzi do młodzieńczego sektora i napawa się radością młodości. biurka młodzieżowe vox
Śmieszy ciebie, To, na co mocy ja szukam aż w niebie.
Ale że jest ich dużo, szkoda zostawić, więc zbierają je chłopcy na prezent albo później zamieni całą czapkę kurków na jednego maślaka. — Chcę, abyś przyszedł do mnie. Ta podróż przecież trwa długo, nim nareszcie objawi się momentem lirycznym, który poeta utrwala: sianokosy francuskie pachną jak w Polsce. I tu jedyne ustępstwo dla statystyków: najbardziej zewnętrznie patrząc, generacja jest oznaczeniem pewnego okresu czasu, który „rozciąga się od granicy urodzin aż do tej granicy wieku, w jakiej przeciętnie przyrasta nowy słój na pniu pokoleń, a więc obejmuje około trzydziestu lat”. Henryk Sienkiewicz Potop 11 — Nie widziałam ja go, ale gdzie jemu do pana Kmicica Już takiego chyba na świecie nie ma — Padłas — zawołał nagle Żmudzin, któremu znów się coś w żarnach popsuło. Jedne zasłaniają oczy fartuchami, inne wyciągają ręce ku wagonom. Nasz Bartek był przecie żołnierzem, chodził na manewry i musztry, strzelał, wiedział, że wojna od tego, by się zabijać, a teraz, jak zobaczył krew rannych, nędzę wojny, zrobiło mu się tak jakoś niedobrze i ckliwo, że ledwie się mógł na nogach utrzymać. Opanowało mnie dziwne lenistwo, a jednocześnie, na widok tej kobiety, której greckie kształty rysowały się pod lekką odzieżą, przejmował mnie dreszcz zachwytu. Zgrzyt ów drażnił bardzo moje nerwy, ale uciszała je natomiast ciepła a jasna noc. Lecz wszędzie tam, gdzie padał na wodę cień brzegu, krzaków czy drzew, ów cień nie różnił się niczym od Wybrzeża i Kret musiał sterować bardzo uważnie. Najwprawniejsze oko nie mogło odróżnić gamratek, udających kobiety ze świata, od kobiet ze świata, udających gamratki.